Ostatnimi dniami, w chwilach wolnych od jakiejkolwiek pracy, udało mi się wydziergać pierwszego pluszaczka w swojej szydełkowo-koralikowej karierze. Jak wiecie, szydełko to głównie działka Mamy, ja dużo bardziej wolę dziergać swoje bransoletki. Ale nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić misiaczka. Ma na imię Pysia. Jest beżowa, ma czarne oczka i brązowy nosek. Wyszła troszkę smutno-melancholijna :D Ale się rozpływam przy tej mordce.
Zamierzam wydziergać następne misie. Straszliwie mi się podobają! :D Ubolewam tylko nad zdjęciami, wyglądają kiepsko :/
Coś tu smutno i pusto:( Gdzie kolejne pluszaczki? Ten jest przepiękny, przesłodki, przecudny i jeszcze wiele "prze"!:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Jakoś wena mnie ostatnio opuściła. Ale za to w kolejnym poście będzie coś zupełnie nowego! :D A kolejny pluszak ma głowę już :D
Usuńoj jaki on słodki!!!!
OdpowiedzUsuń